piątek, 9 czerwca 2017

Sharif Sehnaoui & Adam Gołębiewski! – How to … Meet The Dragon and Win! The story not for children.


Z garścią plastikowych pięciozębów na ziejącego ogniem smoka! Jak kij wbijany w szprychy roweru, którego ktoś nieprzyjazny pozbawił kół. Jak rozszarpywanie ran, jak kaleczenie wątpliwości. Strój instrumentów nerwowy, kąśliwy. Akustyczne subtelności przejmują wartości ujemne. Grymasy twarzy, przeciwnie – wartości dodatnie. To walka na śmierć i życie. Gitara akustyczna prądkuje, plami podłogę i delikatnie jęczy. Werbel (tom?) jakby odczłowieczony. Prawdziwie akustyczna ściana dźwięku. Wprawieni w bojach noise’owcy mogliby tylko pozazdrościć takiego efektu fonicznego. Trochę procesów z zakresu prostej fizyki – tarcia, tłoczenia, dęte dźwięki kłute i szarpane. Cóż podpowiedzieć może wyobraźnia tym, którzy nie widzieli tych muzyków na żywo, kilka, kilkanaście dni temu? Recenzent chwilami im zazdrości, bo akurat jemu dobra pamięć podsuwa kilometry celnych wspomnień. Post-elektronika bez centymetra kabla. Dźwięk jest pierwotny, fizycznie dotkliwy. Muzyka konkretna, która nie ma jeszcze swojego rozdziału w historii walki człowieka z materią foniczną. 




Semantyka instrumentów zaciera się. Gitara Sharifa sprawia wrażenie instrumentu strunowego, ale często to pozór. Perkusjonalia Adama w mgnieniu oka potrafią przepoczwarzyć się w instrument dęty lub bliżej nieokreślony, postindustrialny wehikuł. Przedmioty, które wydają dźwięki. Struny maltretowane ciekłym ołowiem, okazują się zaskakująco skuteczne w kreowaniu czegoś, co moglibyśmy określić mianem post-rytmu. Odpowiedź z prawej flanki też nieśmiało sugeruje ten trop eksploracji. Nawałnica z piorunami, ognista kula pełna żywej krwi! Reakcje łańcuchowe, dużo niskich częstotliwości. Niczym armia upalonych doboszy w galopie. Nieuchronne wyciszenie smakuje już tylko suchym potem. Sharif pulsuje niczym metronom. Adam milczy. Zdezelowana pozytywka. Muzycy cofają się w głąb siebie, wchodzą do środka swoich instrumentów. Punktem odniesienia będzie drugie dno tej narracji. Dźwięki zdają się być bardziej intensywne, ale mniej muskularne. Ekspresja w służbie precyzji! Taniec, wibracja, wybredna akustyka brudu, potu i czegoś tam jeszcze. W połowie drogi z Bejrutu do Poznania leży mokra Amazonia, pełna krwawiących papug, zdeformowanych orangutanów i bioegzemplarzy halucynogennych. Dręczenie akustycznych przedmiotów eskaluje się dobitniej niż wyobraźnia recenzenta. Foniczny turpizm, który przybiera złoty kolor, stymuluje endorfiny po drugiej stronie sceny. Kolejna, jakże perkusyjna eksplozja! Z kajetu anglojęzycznej półkuli recenzenta: Guitar is more drum than drum! Wyjście z rytmu smakuje pieprzną sonorystyką. Jakby mały koncert dęty: trąbka vs. saksofon altowy. Hałas uwędzonych dysz. Muzycy nie grają już wyłącznie na instrumentach – ich krew, mózg, mięśnie, żyły także uczestniczą w niecnym procesie deflorowania przestrzeni akustycznej koncertu. Odrobina industrialu unplugged! Tuż po nim… Sharif gra akordami, a jego gitara brzmi jak dziewica w oczekiwaniu. What a surprise! Adam dla przeciwwagi zdziera podłogę z rzeczywistości, prawdziwy wielki suwnicowy. Dysonans akustyczny i poznawczy. Mózg pracuje! Próba zasugerowania ballady, odrobinę postnuklearnej, kończy się zainicjowaniem dwóch dronów, ulepionych z dramaturgicznych wątpliwości. Noise! Tarcie w natarciu, jakby reprint startu do tej muzycznej przygody. Repetycja w służbie narracyjnej precyzji! A może to już przednówek finału? Z kajetu recenzenta: każdy kolejny odsłuch tej płyty stawia mnie do pionu, jakbym słuchał jej po raz pierwszy, dostarczając wciąż nowych doznań. Wnętrze tej muzyki krwawi obficie i ma jakby własny, nieodgadniony byt w stanie permanentnej zmiany. Na uzasadnienie tych słów – nowa narracja, dynamiczny drumming gitary, soniczny stopwolej Adama. Konwulsja, konsternacja, skupienie muzyków, jakby zagubione w onirycznym, głośnym transie. Pustynny piach zgrzyta w przekładkach europejskiego cyklingu. Jeśli muzyka może płonąć, to tu zostały nam już tylko zgliszcza… Urok chwili ma smak doskonałości.




Sharif Sehnaoui/ Adam Golebiewski  Meet The Dragon (UZNAM1, 2017). Nagranie: MDK Dragon, 18 lutego 2015r. All music improvised by: Sharif Sehnaoui – gitara akustyczna, Adam Gołębiewski – bęben, talerz, wybrane przedmioty. Projekt graficzny okładki: Mazen Kerbaj. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz