poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Cylinder Recordings. Portugal a improvisar com Gonçalo Almeida como exemplo – dois quartetos e um trio


Dzisiejsza opowieść o niektórych dokonaniach artystycznych netlabelu Cylinder Recordings zwie się po naszemu Portugalia improwizująca na przykładzie Gonçalo Almeidy – dwa kwartety i jedno trio, choć…. rzecz definitywnie dzieje się w Holandii!

Składa się bowiem tak, że Gonçalo Almeida, portugalski z krwi i kości kontrabasista, od czasu pewnego mieszka i muzykuje głównie w Rotterdamie. Nie jest to bynajmniej zjawisko szczególnie oryginalne, albowiem wszyscy w tym gronie wiemy, iż życie muzyka improwizującego nie jest łatwe i pcha go w najróżniejsze zakątki świata. Innymi słowy płynie tam, gdzie go chcą (posłuchać lub/i wydać). Zresztą rzeczony Cylinder Recordings ma wymiar głównie internetowy, zatem miejsce fizycznego powstania nagrania, tudzież adres, z którego płynie do nas zwarta paczka plików muzycznych, są w sumie danymi zupełnie zbędnymi.

Z nazwiskiem Gonçalo Almeidy zetknęli się już zapewne entuzjaści muzyki improwizowanej, którzy często zaglądają do katalogu portugalskiego Clean Feed Records. Myślę tu o ciekawych krążkach formacji LAMA (z Susaną Santos Silvą), czy płycie Vibrate In Sympathy tria z kluczowym udziałem kontrabasisty.

Sam Almeida od blisko dwóch lat zarządza Cylindrem i jako muzyk uczestniczył w nagraniu wszystkich pozycji dyskograficznych wytwórni *). Było ich jak dotąd czternaście, a my pochylimy się teraz nad trzema z nich.





Pierwszą niech będzie… najnowsze dzieło cylindrowe, czyli z wielu względów frapujący kwartet Buku (Cylinder Recordings, CRO 014, 2016) – Susana Santos Silva na trąbce, Jasper Stadhouders na gitarze, Gonçalo Almeida na kontrabasie i Gustavo Costa na perkusji. Pięćdziesięciominutowa rejestracja w trzynastu odcinkach muzycznych wyprodukowana została… w Porto, zatem tytuł naszej dzisiejszej opowieści nie jest jednak nieprecyzyjny. Susanę poznaliśmy już na Trybunie, zatem myślę, że 37-letnia Portugalka nie wymaga specjalnej introdukcji (urodzona w Porto, dużą część roku spędza oczywiście w … Holandii). Jasper zaś, to młody, jurny i konsekwentnie niepokorny gitarzysta z prądem, stamtąd właśnie, który ma już w swoim portfolio dysk wydany w Polsce, przez Not Two (Cactus Truck Seizures Palace, z Johnem Dikemanem na saksofonach). Czwarty do brydża w tym zestawie, to wywodzący się ze sceny …trashmetalowej Gustavo, którego udane bębnienie dane mi było usłyszeć po raz pierwszy.

Agresywna, ale czysta jak łza, trąbka Susany i rozwichrzona, nieco hippisowska gitara na lekkim speadzie Jaspera, ewidentnie napędzają ten szalony kwartet. Dynamika, ekspresja, zwięzłość wypowiedzi, chwilami rubaszna dosłowność, to główne charakterystyki tej muzycznej opowieści. Trajektorie kolektywnych improwizacji trąbki i gitary próbuje okiełznać sekcja rytmiczna. Gonçalo atakuje ostrym tembrem swego instrumentu, o delikatnie zabrudzonym soundzie. Gustavo też nie odpuszcza, choć jak na drummera z metalową przeszłością, potrafi zaskoczyć kolorystką brzmienia i różnorodnością środków wyrazu. Buku - krótkie, zwarte tematy (najdłuższy z trudem przekracza 6 minut), szybkie urywane frazy trąbki, w ścisłej korelacji z gitarowymi pasjansami o zaskakujących puentach. Gęsto, bardzo kolektywnie (dominują fragmenty grane przez wszystkich muzyków jednocześnie) i zdecydowanie na temat. Trzynaście dowodów na nieśmiertelność muzycznej anarchii. Co rusz pyskówki, pikantne zwarcia i nieoczywiste dysonanse. By zdążyć przed zachodem czegokolwiek, z odcieniem rockowej bezczelności i niedopytywania o przyczynę zjawiska. Jeśli dotrwamy do spokojniejszej nuty, też jest ona masywna i bezdyskusyjnie karkołomna. Muzyka poniekąd piękna, zdecydowanie na sposób niedelikatny. Frenetyczna, doskonała podróż w nieznane!

Po tej wyczerpującej energetycznie wyprawie, zasłużyliśmy na odrobinę… odpoczynku, wszakże rozumianego przez pryzmat fascynacji free improv. Czas na trio niskich częstotliwości! Oczywiście Gonçalo Almeida na kontrabasie, a w koncertowej rejestracji wspomagają go doskonale nam znani i niejednokrotnie lubiani – Wilbert De Joode, także na kontrabasie i Fred Lonberg-Holm na wiolonczeli. Nagranie z marca 2012r. dociera do naszych uszu dzięki wydawnictwu Live At ZAAL 100 (Cylinder Recordings, CRO 007, 2015).




Choć obiecywałem odpoczynek, improwizacja trzech odpowiedzialnych muzyków ma bardzo gęsty, intensywny charakter. Na ogół tempo nadaje jeden z nich, delikatnie sugerując także rytm muzycznego przebiegu wydarzeń. W tym czasie dwaj pozostali rzeźbią smykami na gryfach swych akustycznych instrumentów. Bywa jednak w trakcie koncertu, że cała trójka jedynie szarpie wielkimi paluchami upocone do granic możliwości struny. Trzy niepełne kwadranse bez nanosekundy zbędnej nudy i momentów zawahania. Upalona filharmonia na skraju załamania nerwowego (a miało być wypoczynkowo…). Docieramy także do momentu, gdy trzy smyki intensywnością dźwiękowego przekazu dewastują nasz spokój i zapraszają na huczne obchody dnia konstruktywnego niepokoju ducha. Czupurne, nieznośne, urokliwie piękne!

No i trzecie spotkanie – Descanco Del Dopo Popo (Cylinder Recordings, CRO 013, 2016), firmowane przez kwartet o dźwięcznej nazwie Tetterapadequ. W składzie belgijscy Włosi – Daniele Martini (tenor) i Giovani di Domenico (piano), belgijski Portugalczyk Joăo Lobo (perkusja) i nasz … holenderski Portugalczyk Gonçalo Almeida (kontrabas). Przy okazji, omawiane wydawnictwo to już trzeci krążek kwartetu o nazwie, która jest parafrazą nazwy haaskiego klubu jazzowego The Patter Quartet. Tym razem mamy przed sobą epkę, trwającą niespełna 25 minut (choć bodaj jako jedyna w CR, dostępna jest w formacie CD,  trzycalowego dodajmy).




Rozedrgany tembr kontrabasu i piana, niczym łydki dziewicy przed pierwszą nocą, niekoniecznie z ukochanym, zaczynają tę krótką przygodę. Almeida trzyma kontekst, jak tonący brzytwy. Rośnie niepokój, dając szansę na szczyptę przyzwoitości i choćby fragment… udanej improwizacji. Zaduma jednak nasila się, czyniąc nagranie godne jedynie... monachijskiego ECM. Wytrwali doczekają się na szczęście odrobiny konstruktywnej preparacji na fortepianie – spokojnej jak Bałtyk w trakcie upalnej końcówki lata, ale jakkolwiek wartościowej. Potem Almeida, ze smykiem w ręku, zapisuje się na lekcje muzycznej wstrzemięźliwości do Manfreda Eichera… A my możemy spokojnie przejść do puenty tej recenzji.

Młodość na europejskiej scenie muzyki improwizowanej szaleje bez ustanku (The Youth Are Getting Restless!) **), ale jak się okazuje, miewa też przystanki niedoskonałości, dając tym samym szansę naszym ulubionym weteranom free improv na kolejną genialną płytę. Descanco Del Dopo Popo do tego stanu rzeczy zaiste wyjątkowo daleko. Płyta trwa dwadzieścia kilka minut, na szczęście ani chwili dłużej.


*) Wszystkie płyty z katalogu Cylinder Recordings są dostępne w streamingu na stronie bandcamp.com

**) Odsyłam do postu na Trybunie o takim właśnie tytule.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz